Najistotniejszą, jak dla mnie pozycją Maxa Freedoma Longa jest książka DĄŻENIE KU ŚWIATŁU.
W tej książce zawarta jest cała kwintesencja magii, która działa.
Kahuni nauczali, że człowiekowi przeznaczone jest nieskończenie wiele radości, jak również nieco smutków, że życie jest dobre i piękne, jeśli żyje się w zgodzie z naturą, i że takie życie sprzyja rozwojowi i nabywaniu doświadczenia, co jest niezbędne.
Aby żyć życiem zupełnie normalnym, i co za tym idzie, zupełnie szczęśliwym i rozwijającym człowieka, trzeba usilnie dążyć do tego, by wszystkie trzy Ja zostały doskonale zjednoczone i by pracowały jako zgodny zespół pod mądrym kierownictwem Wyższego Ja. Naturalnie, łączenie się w pary, jako drugi składnik szczęśliwego życia, to również źródło radości. Im normalniejszy i doskonalszy jest związek małżeński, tym więcej daje szczęścia.
Tylko życie przeżywane bez kierownictwa Wyższego Ja i bez zjednoczenia z nim choćby w jakimś stopniu, mogłoby być w przeważającej mierze bolesne i pełne smutku.
Według kahunów, Bóg, nie człowiek, stworzył ziemię i jej mieszkańców; i Bóg nie uczynił żadnego błędu w tym dziele. Każdy człowiek na tyle zarozumiały, by próbować poprawić dzieło Boże i wymyślać nakazy zakłócające normalne życie, znajduje się w dysharmonii ze światem i daleki jest zarówno od zjednoczenia, jak i od pojmowania jego podwójnego znaczenia.
Wyższe Ja jest częścią nas samych. Jest najwyższym z trzech Ja w człowieku. To Anioł Stróż, Ojciec w nas, osobisty zbawiciel. Wszystkie modlitwy, bez względu, na to, do kogo kierowane, i bez względu na wielorakość wyznawanych bogów i bałwanów, nie trafią gdzie indziej jak tylko do Wyższych Ja.
Jest to jedna z wielkich tajemnic wszystkich czasów: fakt, że istnieje Wyższe Ja i że stoi ono z nami, w nas i ponad nami jako bóg i przedstawiciel Boga Wszechświata. Nie musimy z trudem dochodzić do pojęcia Najwyższego Boga.
Wystarczy, że poznamy samo Wyższe Ja i do niego będziemy kierować swoje modlitwy. Możemy polegać na nim, że w swej wyższej mądrości przekaże każdą modlitwę błagalną lub modlitwę-siłę Wyższym Istotom bytującym na wyższych szczeblach drabiny ewolucyjnej.
Gdy uznamy Wyższe Ja za to, czym jest ono w istocie, zawsze z gotowością przyjmie zaproszenie do kierowania nami i do pomocy. Ale musi być uznane i zaproszone, bo samo podlega prawu obowiązującemu na jego poziomie świadomości, by nie zabierać niższym i średnim Ja daru WOLNEJ WOLI, która pozwala im uczyć się przez doświadczenie dzięki samodzielnemu podejmowaniu decyzji o własnych postępkach.
Wolna wola, będąca naszym ludzkim dziedzictwem, może jednakże wpędzić nas w nie kończące się kłopoty. Dopiero kiedy nauczymy się zapraszać Wyższe Ja, by przyjęły na siebie pełną jedną trzecią zadania, jakim jest przeżywanie życia, będą mogły użyć swej wyższej mądrości i mocy do wskazania nam ścieżek, które powiodą nas ku szczęśliwemu i normalnemu życiu.
Nie wystarczy tylko dowiedzieć się, że istnieje Wyższe Ja, które tęskni za nami i stoi w gotowości do udzielenia nam ochrony i pomocy. Musimy otworzyć drzwi i zaprosić je do wejścia w nasze życie i zajęcia należnego mu miejsca.
Jak wszyscy uczniowie Huny wiedzą. Wyższe Ja jest dla każdego z nas czymś na podobieństwo Boga. Biegną ku niemu wszystkie modlitwy, bez względu na to, do jakiej Wyższej Istoty się modlimy. Każda modlitwa posyłana jest telepatycznie wzdłuż niewidzialnej „srebrnej nici", która łączy niższe Ja z Wyższym. Niższe Ja, jako to, które potrafi wysyłać telepatyczne wieści lub modlitwy (nie zaś średnie Ja) trzeba uwolnić od wszystkich przekonań o winie lub „grzechu", tak żeby mogło i rzeczywiście spełniało swą rolę z pewnością siebie i zadowoleniem, ilekroć poprosimy je, by telepatycznie przesłało nasze modlitwy Wyższemu Ja.
Rozumujące średnie Ja musi tutaj zastosować starożytny sprawdzian Huny, przypominając sobie wszystkie możliwe „grzeszne" czyny z przeszłości; musi je przemyśleć i skorygować. Jeśli czyn kogoś SKRZYWDZIŁ, był grzeszny. Jeśli NIKOGO NIE SKRZYWDZIŁ, NIE BYŁ GRZECHEM. Jest to wielki sprawdzian Huny, który uwolnił wielu zaślepionych dogmatami ludzi. Średnie Ja musi go wykonać, a skorygowane w rezultacie wnioski wbić do głowy niższemu Ja z pomocą wielokrotnych wyjaśnień, uczenia i powtarzania, by odpuściło sobie stare, utrwalone ciężary win.
Tam, gdzie utrwalone poczucie winy jest silne, wielce pomocne będzie codzienne spełnienie dobrego uczynku, w najbardziej bezoosobowy sposób, bez oczekiwania podziękowań lub nagrody. Jest to bodziec fizyczny, ustanawiający w niższym Ja głębokie poczucie wykonanego dobra, które zrównoważy poprzednio wyrządzone drugiemu człowiekowi zło.
Pierwszą z trzech wielkich tajemnic Huny jest fakt istnienia Wyższego Ja i to, że składamy się z trzech jaźni. Na ogół zaakceptowanie tej prawdy nie jest dla czytelnika trudne. Znacznie trudniej, z chwilą gdy uzna się trójjaźniową naturę człowieka, przychodzi zrozumienie, że (1) wszelka modlitwa jest z natury telepatyczna i że (2) Wyższe Ja znajduje się zwykle w pewnej odległości od ciała, chociaż zawsze pozostaje „na wezwanie".
Druga z trzech wielkich tajemnic dotyczy siły witalnej, czyli mana. Wtajemniczeni mieli ją w najwyższym poważaniu; mana wielokrotnie pojawia się we wszystkich tajemnych pismach. Tej drugiej tajemnicy dotyczy cała jedna trzecia symboli słownych kahunów. W Indiach około połowa praktyk religijnych nadal skupia się wokół stosowania siły witalnej w celu osiągnięcia „jogi", czyli zjednoczenia z najwyższą jaźnią.
Bóg jest wszelkim Życiem, a to życie jest żywą formą siły, którą pożyczamy ze wspólnego zbiornika energii napełnionego przez Matkę Naturę. Siła ta znajduje się w świetle słonecznym i magazynowana jest w roślinach, które spożywamy jako pokarm. Symbolem tej siły witalnej, czyli many, jest „Światło". Kult słońca był dla wtajemniczonych oddawaniem czci Bogu i Wyższemu Ja. To ostatnie nazywano „Światłem prawdziwym" albo „Światłem oświecającym każdego człowieka". Siła życiowa pobierana ze słońca, powietrza i pożywienia symbolizowana była przez czystą wodę (mana). To była »woda życia" występująca w starożytnych pismach.
Trzecia Tajemnica dotyczy „drabiny słów", często wymienianej w starożytnych pismach. Jest to niewidoczny (ektoplazmiczny – albo aka u kahunów) sznurek, po którym telepatyczna modlitwa i mana wznoszą się od niższego Ja do Wyższego. Drabina to także bardzo opacznie rozumiany „promień" albo „drabina", po których Wyższe Ja odsyła z powrotem oczyszczoną manę, aby pomóc dwóm niższym jaźniom. Jest to symboliczny „promień Światła", natomiast Wyższe Ja przedstawiane jest albo jako Światłość, albo jako Słońce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz